katarzyna wojciechowska rak trzustki

O tym, że rak trzustki nie zawsze musi źle rokować, roli chirurga-onkologa w procesie leczenia, kiedy i u kogo można przeprowadzić zabieg radykalny oraz nadziejach na wcześniejsze rozpoznanie oraz skuteczne leczenie raka trzustki –mówi dr Andrzej Cichocki , ordynator oddziału chirurgii Kliniki Onkologicznej Centrum Onkologii w Warszawie. Zdaniem specjalistów przyczyn zbyt późnego diagnozowania raka trzustki jest kilka. Po pierwsze, trzustka nie jest narządem dobrze widocznym w badaniu USG, które jest najbardziej dostępnym i stosunkowo tanim badaniem obrazowym. Po drugie, rak trzustki rośnie bardzo szybko i wcześnie daje przerzuty. - To jedna z przyczyn braku badań Objawy raka trzustki. Początkowe etapy są bezobjawowe lub występują nieswoiste symptomy, które nie są związane tylko z rakiem trzustki, lecz również z wieloma częściej występującymi patologiami. Możliwe są problemy pokarmowe: nudności, biegunki, wzdęcia, zmiana zapachu stolca. Head of Test Development, High-stakes Tests. Aug 2017 - Present 6 years 4 months. • Overall responsibility for the management of high-stakes English language tests, development processes, product release and quality assurance. • Management of the team responsible for item development, database maintenance, statistical analysis and test U 297 chorych zakwalifikowanych do leczenia operacyjnego z powodu raka trzustki wykonano laparoskopię z laparoskopowym badaniem ultrasonograficznym. Pacjentów, u których ustalono rozpoznanie nieoperacyjnego guza trzustki, losowo przydzielono do dwóch grup – paliatywnego zabiegu chirurgicznego lub endoskopowego. nonton film avatar 2 sub indo bioskopkeren. Chciałabym złożyć świadectwo cudu uzdrowienia z nowotworu trzustki i przerzutów, ponieważ obiecałam to Matce Bożej. W połowie listopada 2018r dowiedziałam się, że mój mąż ma 6 cm raka trzustki z przerzutami na węzły chłonne i nadnercze. Zaczęła się rozpacz, płakałam całymi dniami. Jest to jeden z najgorzej rokujących nowotworów. Guz nie był operowalny, a lekarze dawali nikłe szanse na przeżycie. 2 grudnia 2018r mąż dostał pierwszą chemię. Wtedy zadzwoniła do mnie znajoma i powiedziała o Nowennie Pompejańskiej. Jest to nowenna nie do odparcia, ponieważ Matka Boża podczas objawień obiecała- Ktokolwiek pragnie otrzymać ode mnie łaski, niech odprawi na Moją cześć trzy nowenny, odmawiając piętnaście tajemnic różańca, a potem niech odprawi trzy nowenny dziękczynne. Jest to 15 dziesiątek,150 różańców dziennie przez 54 dni w jednej intencji. Jest to modlitwa, która ma niewyobrażalną moc, którą można uprosić wszystko u Matki Bożej o ile jest to zgodne z wolą Bożą. W trakcie odmawiania nowenny otrzymałam mnóstwo innych łask, które były mi potrzebne i o które nie prosiłam. Między innymi podczas odmawiania nowenny bardzo się wyciszyłam, zniknął strach przestałam już się zamartwiać i płakać. To taki wszechogarniający spokój, jakby Matka Boża podpowiadała, że wszystko będzie dobrze. Szukając ratunku dla męża wybrałam się do innego lekarza aby skorzystać z jego opinii. Powiedział, musiałby nastąpić cud żeby z tego wyszedł. Posmutniałam ale nie traciłam wiary modliłam się dalej. W tym samym czasie były odprawiane msze w intencji uzdrowienia mojego męża. Modliło się mnóstwo ludzi, zakony, księża ,siostry karmelitanki. Był to jeden potężny szturm do nieba. 9 marca po 3 mc leczenia mąż otrzymał wyniki badań z tomografu komputerowego na którym nie widać raka oraz śladu po przerzutach. Lekarze mówią, że to cud, że z medycznego punktu widzenia jest to po prostu niemożliwe. Matka Boża wprosiła u swego syna Jezusa cud uzdrowienia dla mojego męża. To dowód na to, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, nie ma chorób nie uleczalnych. 10 marca uczestniczyłam z córką we mszy świętej. W naszej parafii jest taki zwyczaj ,ze dzieci wrzucają do koszyka serduszka na których piszą o co się modliły. Ksiądz na koniec mszy losuje dwa serduszka i czyta ich treść. Moja córcia również takie serduszko zrobiła na którym napisała .; Modliłam się codziennie na różańcu i prosiłam Pana Boga o uzdrowienie taty z ciężkiej choroby. Pan Bóg mnie wysłuchał i uzdrowił tatę. Dziękuję Ci Panie Boże za wszystkie łaski. Gościem mszy była zakonnica, która opowiadała o sile różańca i o cudach łaski Matki Bożej, przypadek ?Na koniec mszy ksiądz poprosił zakonnice, żeby wylosowała dwa serca i wylosowała właśnie moją córcie. To matka Boża kierowała jej ręką. Chciała, żeby dać świadectwo uzdrowienia i pokazać siłę modlitwy różańcowej. To niesamowite jak działa Maryja. Matka Boża nie opuszcza nikogo, kto prosi ją przez różaniec. Niech to będzie świadectwo dla wszystkich tych, którzy znajdują się w sytuacji beznadziejnej . Oddajcie swoje problemy Panu Jezusowi, a on się nimi zajmie i zawierzcie wszystko Maryi ona zawsze pomoże. Dziękuję Ci Mateńko, że mnie wysłuchałaś. StartŚwiadectwa o nowennie pompejańskiejKatarzyna: Uzdrowienie z nowotworu trzustki Rak trzustki ma zasłużenie złą sławę. Jednak sytuacja się zmienia: mamy coraz więcej możliwości leczenia i są osoby, które z tym nowotworem żyją już od lat, prowadząc fascynujące życie. Przeczytaj o nich. Zamiast koncentrować się na złych prognozach, warto bowiem znać objawy oraz czynniki ryzyka, by móc reagować w odpowiednim czasie. Sprawa nie jest prosta, gdyż rak trzustki najczęściej dopiero w zaawansowanym stadium zaczyna dawać wyraźne objawy. Wykrycie go w tak późnym stadium jest zresztą przyczyną niskiego odsetka osób, które od momentu postawienia diagnozy przeżywają pięć lat (w onkologii pięcioletnie przeżycie jest przyjętym wskaźnikiem wyleczenia). Wiele początkowych dolegliwości w raku trzustki przypomina te, które występują w innych schorzeniach, np. w przewlekłym zapaleniu trzustki, wynikającym z częstego spożywania alkoholu i palenia papierosów. Warto jednak nie bagatelizować subtelnych sygnałów, co pokazują historie Katarzyny Chmielewskiej-Wojciechowskiej i Patrycji Rzadkowskiej. Obie na raka trzustki zachorowały w młodym wieku, obie nie były w grupie ryzyka. Żyć pod diagnozie: „rak trzustki” Wiedza o stosunkowo szybkiej śmierci znanych ludzi z powodu raka trzustki – np. Ani Przybylskiej, Patricka Swayze czy Steve’a Jobsa – może odbierać nadzieję i determinację wielu chorym, którzy usłyszą podobną diagnozę. Ale są też historie odmienne. Takie jak Katarzyny Chmielewskiej-Wojciechowskiej i Patrycji Rzadkowskiej. Nie zlekceważyły pierwszych sygnałów i konsekwentnie starały się wyjaśnić przyczynę niepokojących objawów. - Siedziałam w pracy i nagle zabolał mnie brzuch. Bardzo mocno i inaczej niż kiedykolwiek. Ból był taki opasujący, trochę pod żebrami. Nie miałam żadnych nudności, ale ból był silny i utrzymywał się przez kilka godzin. Nawet nie wiedziałam wtedy, gdzie jest trzustka – wspomina pani Katarzyna. Tego dnia z powodu bólu wcześniej wyszła do domu z pracy, ale następnego, kiedy pozostało po nim tylko wspomnienie, Katarzyna Chmielewska poszła jednak do lekarza. Stwierdził podrażnienie błony śluzowej żołądka. Ponieważ już nie bolało, ona też już się martwiła. Ale kiedy kilka miesięcy później ból powrócił, to choć zniknął, pani Katarzyna już nie chciała o nim zapomnieć. Postanowiła drążyć, co jest jego przyczyną. Zaczęła odwiedzać lekarzy i robić kolejne badania. Ich wyniki same w sobie wciąż nie były alarmujące; to, co niepokoiło, to dynamika zmian pewnych parametrów oraz stan pani Katarzyny – bardzo schudła i miała anemię. Po kolejnych niepokojących badaniach konsultujący ją lekarz, chirurg i transplantolog ze szpitala MSWiA prof. Marek Durlik uznał, że nie ma sensu czekać dalej i trzeba – jak się to ujmuje w żargonie medycznym – „otworzyć brzuch”, żeby zobaczyć, co się tam dzieje. Warto wiedzieć, że choć jesteśmy świadkami olbrzymiego postępu w technologiach medycznych, to wciąż za pomocą diagnostyki obrazowej i badań laboratoryjnych wielu schorzeń nie da się wykryć. Na przykład prawidłowy wynik badania USG jamy brzusznej nie wyklucza raka trzustki! W trakcie operacji okazało się, że u Katarzyny był w trzustce niewielki guz. Chirurdzy wycięli go i wysłali do histopatologa. Dopiero jego analiza wykazała, że bez wątpliwości Katarzyna zachorowała na raka trzustki. Od momentu, gdy poczuła nietypowy, opasujący ból brzucha, minął prawie rok. Sześć lat później Katarzyna nie ma już trzustki, bo trzeba ją było usunąć, wycięto jej część wątroby, choruje na cukrzycę, doświadczyła wznowy. Ale jest też żoną, mamą już ośmioletniego chłopca, a w ostatnich trzech latach pobiegła w maratonie i zdobyła alpejski szczyt. No i urządziła huczne urodziny. Jak mówi, teraz wie, że każde są warte zabawy – niezależnie od choroby. „Oczywiście doskonale wiedziałam, z jaką chorobą mam do czynienia. A te cyklicznie pojawiające się bóle mobilizowały mnie do szukania dodatkowych opcji leczenia. Od diety poprzez styl życia, medycynę konwencjonalną i niekonwencjonalną. Jak tysiące przede mną i za mną zaczęłam szukać leku na raka. Nie znalazłam, bobym się tą dobrą nowiną podzieliła ze światem, ale odkrywałam kolejne obszary wzmacniania siebie, zdobywania wiedzy, radzenia sobie z trudnymi emocjami. Zainteresowałam się immunoonkologią, dostrzegając w niej nadzieję na nowe onkologiczne otwarcie. W tak zwanym międzyczasie poszłam na warsztaty Simontona i terapię do psychoonkologa. Zaczęłam biegać (to jeszcze w trakcie chemioterapii). W tym czasie ugruntowało się we mnie przekonanie, że muszę sama aktywnie brać udział w procesie swojego zdrowienia. Że nie muszę być tylko pacjentem poddającym się leczeniu, ale mogę a nawet muszę sama świadomie nim kierować” – pisze Katarzyna Chmielewska-Wojciechowska na swoim blogu „Pokonać raka trzustki”. Historia pani Patrycji jest o tyle inna, że nie odczuwała żadnych dolegliwości. Ją uratowało to, że postanowiła rozsądnie schudnąć – a zatem zamiast stosować modne sposoby, zaczęła od konsultacji lekarskiej. – Chciałam schudnąć, ale zrobić to mądrze. Dlatego poszłam do mojej lekarki, która skierowała mnie najpierw na różne badania, USG brzucha – mówi. Lekarz zauważył w obrazie jamy brzusznej coś niepokojącego i skierował Patrycję na tomografię komputerową. Miała szczęście o tyle, że u niej badanie USG cokolwiek niepokojącego w trzustce pokazało. Często badanie USG nie jest przydatne we wczesnej diagnostyce raka trzustki, bo najczęściej widoczne są na nim jedynie duże lite guzy, na dodatek umiejscowione w określonych częściach tego dużego gruczołu dokrewnego. Patrycja już następnego dnia trafiła na tomografię komputerową. To badanie ujawniło 16-centymetrowy guz w trzonie i ogonie trzustki. W takich sytuacjach nie czeka się z operacją – została przeprowadzona bardzo szybko. Ponad dwa lata później Patrycja jest już po obronie pracy magisterskiej z psychologii i specjalizuje się w psychoonkologii. Korzysta z życia, pojechała z wiernymi przyjaciółkami na festiwal Open Air i doskonale się bawiła. Medialny wizerunek raka trzustki i statystyki Obydwie pacjentki przyznają, że diagnoza raka trzustki w kontekście medialnych doniesień jest bardzo obciążająca. - Rak trzustki to rzeczywiście choroba, którą zalicza się do tych o najgorszym rokowaniu – mówi dr Leszek Kraj, onkolog z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Hematologiii i Onkologii WUM. – Statystycznie szansę na to, żeby przeżyć pięć lat ma około 5 proc. chorych. Jeśli jest rozpoznany wcześnie – statystycznie owe pięć lat przeżywa około 30 proc. chorych. Dodaje, że gdy porównać statystyki tzw. przeżywalności w raku piersi, wynoszą one, w zależności od stanu rozwoju guza, nawet ponad 80 proc. Ale to tylko statystki. – Diagnoza jakiegokolwiek raka nie jest wyrokiem śmierci. Każdy choruje indywidualnie. To, o czym mówią rokowania, to statystyka dotycząca jakiejś grupy. Statystycznie ja i mój pies mamy trzy nogi – podkreśla lekarz. A pani Katarzyna na swoim blogu pisze: „Radzę wszystkim z pokorą podchodzić do statystyk. Bo zdarzenia z niskim prawdopodobieństwem statystycznym też się zdarzają. Zasadniczo chory ma jedną statystykę – fifty/fifty, jak mówiła moja mama. Albo się uda, albo się nie uda. To przyszłość pokaże, co się wydarzy – nie statystyka”. W wywiadzie udzielonym Serwisowi Zdrowie, psychoonkolog z warszawskiego Instytutu – Centrum Onkologii, Magdalena Nagalska, podkreślała, że chorobie nowotworowej towarzyszy lęk i jest to naturalna reakcja człowieka na tego rodzaju doświadczenie. Różnimy się jednak w strategiach (najczęściej nieświadomych) radzenia sobie z tym lękiem. – Najbardziej zdrową strategią, którą staramy się promować, ale też uczyć naszych pacjentów, to reakcja polegająca na poznawaniu faktów, niezakłamywaniu ich nawet wtedy, gdy są trudne. Brak konfrontacji wzmacnia bowiem lęk. Jeśli przed czymś uciekamy, to nas to ciągle goni, jeśli zaś zatrzymamy się i zetkniemy twarzą w twarz z naszym lękiem, to może się okazać, że możemy coś z nim zrobić, że on wcale nie jest taki wielki jak nam się na początku wydawało – mówiła Magdalena Nagalska. Jednocześnie i w zdrowiu, i w chorobie warto być wyczulonym na subtelne sygnały, które wysyła nam ciało i nie lekceważyć badań kontrolnych. Takie podejście daje szansę ochrony nie tylko przed rakiem trzustki. Objawy ostrzegawcze raka trzustki Nie ma skutecznych badań przesiewowych w kierunku wykrycia raka trzustki. We wczesnym wykryciu może jednak pomóc badanie USG jamy brzusznej, choć warto wiedzieć, że czasem guz jest tak zlokalizowany, że ultrasonograf go nie wykryje. Znaczenie ma nasze samopoczucie, nietypowe bóle oraz pewne odchylenia parametrów krwi (np. podwyższone miano bilirubiny). Szczególnie ostrożni w kontekście raka trzustki powinni być ci, którzy wśród bliskich krewnych mają kogoś z taką diagnozą. Warto też wiedzieć, że rozwojowi raka trzustki sprzyja picie alkoholu, palenie tytoniu i otyłość. Należy udać się do lekarza, gdy: odczuwamy ból w górnej części brzucha lub w połowie pleców. Jego przyczyną może być guz, który uciska lub atakuje nerwy albo narządy w pobliżu trzustki. Ból może pojawić się także na skutek zablokowania przez nowotwór przewodu pokarmowego. mamy problemy trawienne – niepokoić powinny wszystkie odstępstwa od normy takie jak utrata apetytu, zmiana nawyków żywieniowych, ochota na inne niż zwykle potrawy, niestrawność i nudności, a także zmiany w wyglądzie stolca, utrata masy ciała. To objawy, które mogą wystąpić na skutek ucisku guza na żołądek lub początek jelita cienkiego. mamy zażółcenie skóry i/lub oczu, czasem też świąd skóry – to efekt nadmiaru bilirubiny we krwi. Guz w trzustce może spowodować zwężenie przewodu żółciowego, co sprawia, że przepływ żółci z pęcherzyka żółciowego do jelita cienkiego jest utrudniony. Zauważalnym objawem może być ciemniejszy niż zwykle mocz i lekkie lub tłuszczowe stolce. Ponadto, badania wskazują, że nagły początek cukrzycy typu 2. u osób po 50. i starszych może być wczesnym objawem raka trzustki, szczególnie wtedy, kiedy objaw ten powiązany jest z niskim wskaźnikiem masy ciała (BMI), utratą masy ciała oraz brakiem cukrzycy w wywiadzie rodzinnym. Zaniepokoić powinna także nagła zmiana poziomu cukru we krwi u chorych z dobrze kontrolowaną cukrzycą. Czujne powinny być też osoby, które zachorowały na zapalenie trzustki. Patrycja i Katarzyna poznały się dzięki rakowi trzustki, ale nie tylko on je łączy. Obydwie mogą cieszyć się wypróbowanym gronem naprawdę bliskich i wspierających je w mądry sposób ludzi. Czasem w nietypowy; np. do Patrycji na wieczór przed operacją na oddział szpitalny przyszły przyjaciółki, by śpiewać i żartować. Obydwu choroba nie zdołała zabrać życia rodzinnego i pasji. Jeśli chcesz dotrzeć do wiarygodnych informacji na temat raka trzustki i jego leczenia, zajrzyj do poradnika ESMO (European Society for Medical Oncology) wydanego także po polsku: Justyna Wojteczek, Monika Wysocka, Źródło: Materiały prasowe z konferencji zorganizowanej przez Centrum Onkologii w Warszawie oraz Fundację EuropaColon Polska z okazji Światowego Dnia Trzustki, w dn. 20 listopada 2019 r. Blog Katarzyny Chmielewskiej-Wojciechowskiej „Pokonać raka trzustki” Rozmowa z Patrycją Rzadkowską i Katarzyną Chmielewską-Wojciechowską z 2018 roku, dzięki uprzejmości Fundacji EuropaColon. Czytaj też:Czosnek nie leczy raka, ale czy może przed nim chronić? Źródło: Serwis Zdrowie PAP Katarzyna Chmielewska-Wojciechowska Mam na imię Kaśka, mam 41 lat i raka trzustki. Mam też wielką wolę życia i pragnę wygrać z tą śmiertelną chorobą. Nie odpuszczam już ósmy rok i ciągle szukam sposobów na skuteczne leczenie. Od kwietnia 2022 roku próbuję kombinacji chemioterapii z immunoterapią. Niestety bardzo drogi lek immunoterapeutyczny Keytrudę muszę finansować sama. Potrzebuję pomocy w finansowaniu mojego leczenia. Rak trzustki to twarda bestia. Łatwo się nie podaje. Ja też nie. Stoczyłam już wiele bitew i potyczek. Każda operacja i nowe leczenie to ogromny wysiłek a bywa, że i potężny wstrząs. Jednak wciąż żyję i mam nowe plany, choć niestety choroba wciąż wraca i nie chce ostatecznie i całkowicie odejść. Łącznie od 2014 roku, kiedy wszystko się zaczęło, miałam 6 operacji, niezliczone kursy chemioterapii, radioterapię a nawet brałam udział w badaniu klinicznym z immunoterapią. Moja historia leczenia gruczolakoraka trzustki to unikat na światową skalę. Czasem sama się dziwię, że to wszystko przetrwałam i mam jeszcze siły iść dalej. Ale bez wątpienia mój apetyt na życie jest ogromny, a swoją moc do przetrwania trudnego leczenia czerpię z miłości i radości życia. Mam dwie mocne i wspaniałe kotwice – mojego synka i męża – dzięki, którym mocno trzymam się życia i za nic nie chcę jeszcze odpuścić. Od dwóch lat bez przerwy przyjmuję chemioterapię, ta ostatnio niestety przestała być skuteczna. Markery wyrwały się do góry i trzeba było pomyśleć o zmianie leczenia. Nowoczesny lek immunoterapeutyczny, który aktualnie pomaga mi dać kopa rakowi, to pembrolizumab – w połączeniu z chemioterapią zwalcza komórki nowotworowe w moim organizmie. Żyję z rakiem, o którym, jeśli się mówi, to głównie w kontekście tego, kto ze sławnych z nim przegrał i umarł oraz jak bardzo jest to choroba nieuleczalna. Tymczasem ja nie poddaję się w wysiłkach i wierzę, że skuteczne leczenie jest tuż za rogiem. Pojawia się coraz więcej nowych terapii i kombinacji lekowych, które pomagają i są skuteczne. Niestety skuteczność ma swoją cenę. W moim przypadku to 16 800 złotych za jedną dawkę raz na trzy tygodnie. A do tego dochodzą koszty innych leków. Od 5 lat żyję bez trzustki. Od lat z pieniędzy z 1% finansuję terapię cukrzycową i CGM (ciągły monitoring glikemii), dzięki któremu życie z cukrzycą jest o niebo łatwiejsze. Liczę na Twoją pomoc, bo szacowany koszt leków, które potrzebuje licząc jedynie do końca tego roku to ponad 200 tysięcy złotych. Ogromna suma, jaką nie dysponuję. Wiem, że każda złotówka to moja szansa na życie i zdrowie. Z góry dziękuję za wsparcie. PRZEKAŻ DAROWIZNĘ DLA KASI: lub nr konta: 03 1050 1025 1000 0090 7328 2841 tytułem FON-SUB-CHM-01 Rak trzustki nie daje obecnie większych szans na wyleczenie. Przykłady Ani Przybylskiej, Patricka Swayze czy Steve’a Jobsa pokazują, jak trudno wygrać z tą chorobą. W Polsce tylko 6 procent chorych dożywa po diagnozie 5 lat. Ale jest i dobra wiadomość. Obserwacja własnego organizmu i właściwe odżywianie mogą opóźnić rozwój nowotworu. Choć uczciwie trzeba dodać, że to nie wystarczy, aby się przed nim uchronić. Warto jednak nie bagatelizować subtelnych sygnałów, co pokazuje np. historia Katarzyny Chmielewskiej-Wojciechowskiej. Na raka trzustki zachorowała w młodym wieku, nie była w grupie ryzyka. – Siedziałam w pracy i nagle zabolał mnie brzuch. Bardzo mocno i inaczej niż kiedykolwiek. Ból był taki opasujący, trochę pod żebrami. Nie miałam żadnych nudności, ale ból był silny i utrzymywał się przez kilka godzin. Nawet nie wiedziałam wtedy, gdzie jest trzustka – wspomina pani Katarzyna. W trakcie operacji – po blisko roku – okazało się, że u Katarzyny był w trzustce niewielki guz. Sześć lat później kobieta nie ma już trzustki, bo trzeba ją było usunąć, wycięto jej część wątroby, choruje na cukrzycę, doświadczyła wznowy. Ale jest też żoną, mamą już ośmioletniego chłopca, a w ostatnich trzech latach pobiegła w maratonie i zdobyła alpejski szczyt. Na swoim blogu Katarzyna Chmielewska-Wojciechowska dzieli się doświadczeniami walki z chorobą. Osoby z cukrzycą są częściej narażone na raka trzustki. To jeszcze jeden powód, aby nie popaść w otyłość. Jak się odżywiać, aby nie prowokować rozwoju choroby? – Dotąd nie opracowano jednej uniwersalnej diety, która wspomaga terapię nowotworów – mówi dietetyk dr Anna Rogulska w ,,Głosie pacjenta onkologicznego’’. – W raku trzustki bardzo często występuje niedobór masy ciała, który doprowadza do niedożywienia. Dlatego bardzo ważne jest dostarczenie odpowiedniej ilości energii (kalorii). Aby prawidłowo ustalić dobowe zapotrzebowanie na energię należy uwzględnić: aktualną masę ciała, wzrost, aktywność fizyczną, zażywane leki, choroby współistniejące – dodaje. Do dziś nie są do końca poznane przyczyny choroby. Wiadomo tylko, że palenie papierosów i spożywanie alkoholu zwiększa kilkukrotnie ryzyko choroby. Rozwojowi tego nowotworu sprzyja także cukrzyca, przewlekłe zapalenie trzustki oraz źle leczona choroba wrzodowa. Autorzy: Justyna Wojteczek, Monika Wysocka ( materiały własne Food Expert —————————————————————– Objawy mogące wskazywać na raka trzustki: – Bóle w nadbrzuszu i plecach. – Utrata łaknienia, nudności, wymioty. – Blady i cuchnący stolec. Dieta w chorobach trzustki Zasady, których należy przestrzegać: Nie wolno pić alkoholu – nawet jego niewielkie ilości mogą powodować zaostrzenie choroby, konieczna jest całkowita abstynencja alkoholowa a nie tylko ograniczenie spożycia. Posiłki nie powinny być zbyt obfite; znacznie korzystniejsze jest częstsze jedzenie mniejszych porcji w regularnych odstępach czasu (5-7 posiłków na dobę). Wszystkie pokarmy oraz produkty używane do ich przygotowania muszą być świeże a jadłospis urozmaicony. Dieta powinna być oparta na zawierających białko produktach spożywczych, które posiadają małą zawartość tłuszczu, lub nie posiadają go wcale np.: chudy twaróg, odtłuszczone mleko, piana z białka jaj, niskotłuszczowe gatunki mięs i uboga w tłuszcz ryba. Preferowane techniki kulinarne: gotowanie, gotowanie na parze w folii aluminiowej, pieczenie w folii, duszenie bez uprzedniego obsmażania (patelnia teflonowa). Posiłki powinny być smaczne, przyprawione łagodnymi przyprawami: wanilia, koper, cynamon, natka pietruszki, sok z cytryny. Nie wolno używać ostrych przypraw np.: pieprzu, ostrej papryki, chili. Źródło: materiały informacyjne Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Przez ostatnie miesiące zmagałaś się z rakiem. Jak się czujesz?Po tym, co przeszłam, czuję się bardzo dobrze. Rok temu dowiedziałem się, że mam raka trzustki. Nie załamałam się, od razu powiedziałam profesorowi: „Niemożliwe – nie miałam raka, nie mam i mieć nie będę”. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że ten rak jest we mnie. Ze mną. Nie zaprzyjaźniłam się z go jak z nim, na początku prosiłam: „Idź ode mnie, wynoś się z domu, na ogród, bo jak nie, to cię zatruję. Potem mu groziłam: wynoś się, bo cię zabiję”. Nie posłuchał mnie, to dostał za tym, że masz raka, dowiedziałaś się przypadkiem?Rok temu występowaliśmy na festiwalu polskiej piosenki w Opolu. Wszyscy mi mówili: „Iza, jaka ty jesteś żółta na twarzy”. Ja tego nie widziałam. Myślałam, że jestem tak pięknie opalona. Na następny dzień po festiwalu pojechałam do lekarza i okazało się, że mam żółtaczkę. Pogotowie mnie zabrało z przychodni do szpitala, zrobili wszystkie badania i okazało się, że oprócz żółtaczki, mam raka: 10 tysięcy komórek nowotworowych na badaniach wykazało – dużo, bardzo dużo. Tak więc tego raka wykryli mi przy okazji – dobrze, że ta żółtaczka mi się przyplątała, bo inaczej bym z tym rakiem chodziła i nic nie wiedziała – bo go nie czuć, nie boli. Mógł, skubaniec jeden, siedzieć we mnie jeszcze długi początku podchodziłaś do swojej choroby ze spokojem, z wielką siłą do walki z nim. Wiele osób, gdy usłyszy „rak”, to strach je paraliżuje, załamują się, płaczą, traktują to jak ja przez nawet maleńką chwilę nie byłam załamana. Przez moment nie pomyślałam, że mogę umrzeć. Wiedziałam jedno: muszę walczyć, zrobić wszystko, żeby być tylko dowiedziałaś się, że masz raka, zadzwoniłaś do mnie: „Serwus, tylko się nie martw tym, co ci powiem. Wykryli mi raka trzustki, ale będą mnie leczyć. Nic mi nie będzie...”. Mnie zmroziło, a ty byłaś pełna optymizmu, chciałam, żebyś się martwił, tylko żebyś był tak samo pełen nadziei jak ja. Bo ja wiedziałam, że sobie z tym rakiem poradzę. A wiadomo, że jak człowiek jest chory, to wszyscy dookoła się zamartwiają, wyobrażają sobie najgorsze. Zwłaszcza przy nowotworze mi powiedziałaś, że to rak trzustki, to od razu przypomniała mi się choroba twojej starszej córki Ani, która jako dziecko, wiele lat temu, też walczyła z tego typu taki dziwny zbieg okoliczności, dziwna sytuacja. I Ania, gdy tylko się dowiedziała, co mi jest, była dla mnie olbrzymim wsparciem. Od razu powiedziała: „Mamo, damy radę. Ja pokonałam raka, ty też pokonasz. Będzie trudno, ale wszystko będzie dobrze. Nie załamuj się – to najważniejsze”. Dużo rozmawiałyśmy o cierpieniu, przecież Ania przeszła siedem chemii. Mówiła mi: „Mamo, nikt nie będzie w stanie zrozumieć cię, jak bardzo boli, jak bardzo będziesz cierpiała. To straszny ból, ale można go znieść”. I rzeczywiście, ból był potworny. Ale wiedziałam, że kiedyś się skończy, że w końcu przestanie boleć. A moja druga córka – Kasia – od razu wprowadziła się do mnie do domu, żeby być ze mną cały czas, pomagać mi. Woziła mnie na wszystkie zabiegi, badania do Katowic, chodziła ze mną do lekarza, notowała zalecenia, terminy wizyt, bo człowiek chory musi mieć takie wsparcie, bo choroba oszałamia. Kto i co ci jeszcze dodawało sił?Wielką opieką otoczyli mnie rodzina, przyjaciele, znajomi. Lekarze: prof. Alicja Chybicka, prof. Wojciech Witkiewicz… Teraz się śmieję, że warto było zachorować, bo dzięki temu zobaczyłam, ilu wspaniałych, kochających ludzi mam koło siebie. Kto tylko wiedział, że jestem chora, wspierał mnie. Wiedziałam też, że mam dla kogo żyć: że są córki, że dla moich dwóch wnuczek jeszcze długo muszę być babcią. To dodaje sił. No i wiara – jestem osobą bardzo wierzącą, a wiara potrafi czynić cuda. Modliłam się do Boga, rozmawiałam z nim, prosiłam o pomoc. Bo przecież wychowana byłam w miłości do Boga, w wierze. Mam taką piękną modlitwę do Jezusa - „Ty się tym zajmij”. Trzeba wiedzieć, że Pan Bóg pomoże nam w każdej sytuacji, tylko czeka, aż go o to poprosimy. Pomoże nam, bo przecież nas kocha. Wiara mi dawała siłę w walce z rakiem. Walka trwała dość nie mogli wykryć, gdzie ten rak się ukrył. Lekarze myśleli, że to nowotwór jelit, potem, że wątroby. Zrobili mi na Śląsku, w Klinice Onkologicznej, dokładne badania, i okazało się, że mam raka trzustki. I najpierw było przerażenie lekarzy, że to taka bestia złośliwa, bo nowotwór trzustki brzmi jak wyrok – że taki straszny, że żyje się z nim bardzo króciutko, kilka miesięcy. Lekarze nawet powiedzieli mojej córce Kasi: „Matce pozostały trzy, cztery miesiące życia”. Gdy to usłyszała, to mało co obłędu nie dostała. A ja przez moment nie płakałam, nie narzekałam, bo wiedziałem, że go pokonam, że będę zdrowa. Trafiłam na bardzo dobrych lekarzy – przede wszystkim pod opiekę profesora Pawła Lampe do Katowic, do Centrum Onkologii. Znakomitość światowa, wielki specjalista. Przeszłam wiele badań i okazało się, że nie można mnie operować. Profesor mi powiedział: „Operacja trwa ponad 9 godzin, ma pani wszczepiony rozrusznik serca i może pani tej operacji nie przetrzymać. No i PESEL już nie jest najciekawszy...”. Później był pomysł, żeby laserem raka potraktować – też trzeba to było, ze względu na rozrusznik, wykluczyć. W końcu postanowiono, że będziemy walczyć z rakiem radioterapią, ale takim naświetlaniem punktowym, w konkretne, chore miejsce, żeby nie zatruwać całego organizmu. Dostałam w sumie pięć zabiegów naświetleń. Mieliśmy zacząć od marca tego roku, ale powiedziałam profesorowi: „Ależ ja trzeciego maja muszę lecieć do Ameryki na koncerty, to już 50. moja wizyta w USA”. Profesor powiedział: „Niech pani jedzie – czy chorować w Polsce, czy w USA, to nie ma znaczenia, a dla pani dobrego samopoczucia musi pani występować, bo to pani daje siły do walki z chorobą”. I zadecydowaliśmy, że dopiero po powrocie ze Stanów będziemy mnie naświetlać. Więc wywiozłam raka do USA, zmęczyłam go podróżą, koncertami, przeczołgałam go w trasie, żeby miał za swoje, za karę. I cały czas z nim gadałam: „Tylko nie próbuj mnie boleć, bo i tak cię usunę”.Izabella jest się poddać, położyć, leżeć, żeby wszyscy chodzili wokół ciebie i się rozczulali: „Oj, biedna Izunia, ojej”. Tak nie można. Nie można się położyć, załamać i czekać na śmierć. Nie chce się wstać z łóżka? Trzeba wstać! Bo jak człowiek leży, to za dużo myśli, przejmuje się, zamartwia. Poza tym traci siły fizyczne, a do walki z rakiem sił trzeba mieć dużo. Organizm musi mieć siłę do walki: trzeba się przejść na spacer, dobrze odżywiać, myśleć pozytywnie, nie narzekać. Jak powiedziałaś: rak nie nie bolało wcale, dopiero po naświetlaniach, po całej serii radioterapii jestem bardzo, bardzo słaba. Takie są następstwa. Ale dochodzę do siebie. Ludzie muszą wiedzieć, a ja jestem tego doskonałym przykładem, że nie ma choroby, która jest wyrokiem. Zawsze jest nadzieja, zawsze trzeba walczyć, nigdy nie wolno się dawałaś poznać po sobie, że jesteś Byłam uśmiechnięta, nie zwalniałam tempa, nie odwoływałam spotkań, koncertów. A jak się czułam bardzo zmęczona, to się chowałam: położyłam się na pół godziny, nie na dłużej, nabrałam sił i wstawałam. Radioterapię znosiłam niezbyt dobrze, byłam słaba, ale zaciskałam zęby. Lekarze tak ustawiali mi naświetlania, żeby nie kolidowało mi to z koncertami – bo wiedzieli, że występy dobrze mnie nastrajają, kontakt z publicznością daje mi energię do walki z rakiem. Apetytu nie miałam, więc schudłam z 10 kilogramów – ale to mi na korzyść wyszło w wyglądzie. Po całym cyklu naświetleń, po dwóch miesiącach zrobiłam badania i już wiedziałam, że jest dobrze – z 10 tysięcy komórek nowotworowych ich liczba spadła na 120. Wtedy już wiedziałem, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Pojechałam do Katowic na tomograf – a po tygodniu miałam wyniki: „Nie ma raka, zwalczyliśmy go”. Za pół roku czekają mnie badania kontrolne. I tak przez pięć kolejnych lat będę musiała sprawdzać, czy wszystko jest OK. Teraz wraca mi apetyt: najpierw na słodkie, a teraz na… ogórki. Niekiedy tak mi się chce ogórków, że w nocy potrafię wstać i choć są ciężkostrawne, to muszę je zachcianki jak kobieta w tak (śmiech). Poza tym gimnastykuję się, zmuszam się do ruchu, do wychodzenia na spacery. Ważna jest psychika, pozytywne podejście do życia, niezałamywanie się. Nie można myśleć: „Ojej, czemu akurat mnie to spotkało?”. No spotkało i koniec. Nie ty jedna masz raka, nie ty jedna cierpisz. Trzeba wierzyć, że się będzie zdrowym. I koniecznie trzeba wyrzucić z siebie jad: bo to niszczy człowieka, od wewnątrz. Trzeba być dobrym dla innych, bo dobro wraca. Choroba dała mi dużo dystansu do życia, odkryła na nowo, że są rzeczy ważne i mniej ważne, nauczyła wielkiej pokory. Teraz dochodzisz do siebie, wracasz do boli, biorę środki przeciwbólowe, staram się nie zwalniać to fakt – parę dni temu świętowałaś 55-lecie Tercetu Egzotycznego wielkim koncertem we wrocławskiej Hali Ludowej. Tysiące widzów krzyczało: „Iza, kochamy Cię!”. Tego samego dnia premierę miała wasza najnowsza płyta „Nieposkromiona życia samba”.Cieszę się, że miałam siły, żeby płytę nagrać, żeby ten wielki koncert zagrać, żeby świętować 55-lecie Tercetu. A teraz szykuję się do kolejnych koncertów, namawiają mnie do przygotowania koncertu jubileuszowego na 60-lecie zespołu. Jestem jak najbardziej „za”. Jak zdrowie i Bóg Robert Migdał

katarzyna wojciechowska rak trzustki